środa, 19 lutego 2014

Paranolmal activiti part 15

Ohayo moja Armio =D po bardzo długiej przerwie pojawiam się z kolejną częścią PA. Komentujcie :) miłego czytania =D




Słyszę stukanie do drzwi. Jest 3 w nocy. Kogo do nas niesie o tej porze?! Poszedłem otworzyć. Za Drzwiami stał przerażony Fabian. Krzyczał, że  podpalono mu dom, ale to było takie chaotyczne, że nie do końca zrozumiałem to co chciał mi przekazać. Widziałem go z walizką więc pewnie chodziło o nocleg. Nie chciałem go w moim domu, a tym bardziej w pobliżu Werki. Z drugiej strony był moim przyjacielem. Postanowiłem że pozwolę mu zostać na kilka dni i przy tym będę bardzo uważał na Werkę. Fabian wszedł i położył walizkę przy szafie a sam zasnął na kanapie w salonie.
*** Werka***

Kiedy podniosłam powieki pierwsze co zobaczyłam to twarz Dawida. Oczy? Za jego szarymi soczewkami z czarną obwódką oraz wielkimi jak u podnieconego kota źrenicami, kryły się piękne tęczówki koloru błękitnego niczym bezchmurne niebo albo ocean. Mogłam w nich tonąć w nieskonczość. Do tego świetnie prezentował się bridge zrobiony przed wczoraj w jednym z pobliskich salonów. Niestety zasklepiona krew otaczała wkrętki. Ten piercing musiał bardzo go boleć, bo kiedy specjalista wkuwał się w skóre i  mięsień bardzo mocno zcisnął mój nadgarstek. Jeszcze mam po tym ślad ale ważne, że zabieg zakończył się pomyślnie. Lubiłam te momenty kiedy mogliśmy sobie w skupieniu patrzeć w oczy. Nic nas nie ogranicza. 
- Jak ci się spało Emosku? - Zapytał mnie.
- Ymm.. Fatalnie. Miałam jakieś dziwne sny, nie mogłam się ułożyć w jakąś wygodną pozycję. Idę zrobić kawę.-odpowiedziałam.
Zchodząc na dół słyszałam jak ktoś kręci się po salonie. Trochę sie przestraszyłam. Teraz tyle się słyszy o włamywaczach, złodziejach albo zbiegach ze szpitali psychiatrycznych. Im dłużej o tym myślałam, tym coraz głośniej słyszałam przyspieszone bicie mojego serca.  Nie wiele myśląc dalej, pobiegłam bezszelestnie do kuchni. Ujęłam w dłonie patelnie, która była pod ręką i zaczęłam się skradać do pokoju, w którym ten ktoś był. Kiedy zajrzałam tam, przy oknie stał jakiś chłopak. Miał twarz zwróconą tyłem do mnie więc nie mogłam jej zobaczyć. Po cichu podeszłam do niego a kiedy on sie odwrócił w moją strone jedyne co mi przyszło do głowy to uderzenie go patelnią i tak też zrobiłam. To był impuls. Można powiedzieć akt samoobrony. Chłopak stracił przytomność a ja zaczęłam krzyczeć. Po chwili pojawił się Dawid. 
- Spokojnie, Werka to tylko Fabia... - Urwał zdanie bo zobaczył go leżącego na podłodze a z czoła kapały pojedyncze krople krwi. Musiałam go nieźle uderzyć, bo okulary poleciały aż pod stół i strasznie się potłukły.  
- Ja nie chciałam, słyszysz?! Ja nie wiedziałam, że to Fabian! - Mówiłam ze łzami w oczach i wtuliłam się w mojego narzeczonego. 
- Cii.. Cichutko nic mu się nie stanie. Połóżmy go na łóżku a jak się obudzi wytrzesz go z krwi i opatrzysz ranę. Ja za chwilę muszę iść na trening, poradzisz sobie sama. - Ogarnęłam się i zrobiłam jak powiedział. Posadziłam go na łóżku i poszłam się przebrać w rurki i bluzke z Hollywood undead. Natapirowałam włosy (codzienne to robię)  i wróciłam do ofiary. Fabian obudził się i siedział na łóżku. 
-Ave. Przepraszam, że uderzyłam cię patelnią. Dawid zapomniał mi powiedzieć że tu jesteś. Przestraszyłam się trochę. Mam nadzieję, że rozumiesz. Zaraz przyniosę wodę utlenioną i jakiś plaster. 
- Spokojnie. Nic mi nie jest. -Oznajmił chłopak.
- Nie kłam. Ja wiem swoje. Powinnam ci się  jakoś zrekompensować za stłuczone okulary. - Fabian spojrzał się na mnie  trochę zakłopotany całą tą sytuacją. - Może jakieś sugestie?- uśmiechnęłam się do niego.
- Umm.. Chodź ze mną na imprezę.-zaproponował. Szczerze mówiąc byłam trochę zaskoczona.
- Nie jestem pewna czy... Sam wiesz. Ja mam chłopaka. Na takich zabawach dużo się dzieje, ja po prosu nie chcę niczego żałować. 
- Nie pożałujesz. To domówka u kolegi. Prosił żeby każdy, miał osobę towarzyszącą a przecież sama wiesz że ja nikogo nie mam.- chłopak był trochę zrezygnowany. Nie chciałam żeby był smutny, więc zgodziłam się.
- W ostateczności mogę z tobą pójść. Może być fajnie ale muszę powiadomić o tym Dawida. 
- Nie! - Krzyknął jakby wyrwany z koszmarnego snu.- Umm.. To znaczy... Ja już pytałem Dawida i powiedział, że nie widzi w tym nic złego. 
- Haha. No dobrze. To kiedy ta impreza?
- Jutro. Nie będzie mnie przez cały dzień. Mam do załatwienia kilka spraw, więc o 20.00 przyjadę po ciebie. 
- No dobrze. Tylko, że... ja nie mam w co się ubrać. Nie chodzimy z Dawidem na żadne imprezy i nie mam żadnej sukienki. - Powiedziałam lekko zawstydzona opierając się o ściane.
- To nie problem. O to się nie martw. W moim sklepie mam kilka. Przerobie delikatnie jedną z nich i przywiozę.- Zaproponował. Wstał z łóżka i zaczął iść powoli w moją stronę.
- Nie. Nie chcę cie wkrecać w takie rzeczy. Sama coś znajdę w galerii. Nie rób sobie klopotu.- Odpowiedziałam. 
- Nic związane z tobą nie jest dla mnie problemem. To czysta przyjemność- odgarnął kosmyk moich włosów, który bezwładnie opadał na twarz- zrozum to Werka. - Szepnął. Objął mnie ręką w talii i przyciągnął do siebie. Spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem i nachylił się aby mnie pocałować. Byłam w totalnym szoku. Nie odwzajemniłam pocałunku a on przyparł mnie do ściany i całował jeszcze namiętniej. Chciałam jakoś to zakończyć. Odepchnąć go. Ale chociaż wyglądał na cherlawego to w rzeczywistości był silniejszy niż ja. W pewnej chwili oderwał swoje usta od moich. Kątem oka zauważyłam patelnie, która 15 min temu wylądowała na jego głowie. Stwierdziłam, że wykorzystam okazję,  nachyliłam się po nią i ponownie jej użyłam w celu samoobrony. Chłopak tak jak poprzednio stracił na chwilę przytomność. Tym razem szybko zabrałam plecak, wskoczyłam w glany oraz kurtke i wyszłam z domu zostawiając go samego.

środa, 15 stycznia 2014

Paranolmal activiti part 14


7.00 wstaję, ubieram sie. Rutynowe czynności. Tydzień temu przestałam pomagać w schronisku, ale nadal utrzymuje kontakt z Alą. Lekcje minęły w miare dobrze. Dziś była u nas telewizja. Kamera bardzo skupiła się na filmowaniu mnie i Dawida. Nie na nich zbytnio uwagi. Po zajęciach tak jak się umawialiśmy z Emo pojechaliśmy do sklepu Fabiana( kolega Dawida, który prowadzi butik). Spodziewałam się raczej jakiegoś zagraconego, małego pomieszczenia, a po otwarciu drzwi wejściowych zobaczyłam ogromną przestrzeń. Czarne ściany, na półkach po kolei równiutko poukładane koszulki zespołów i spodnie potem pieszczochy, obroże , naucznice i rozpychacze do tuneli na ściance, następnie płyty, biografie, jeszcze dalej kosmetyki, a w kącie można było zobaczyć plakaty oraz kwiaty (zazwyczaj czarne). Po chwili zza jednej z półek wyskoczył radośnie przyjaciel mojego chłopaka. 
- Ave Dawid. Teraz przyprowadziłeś tu też swoją dziewczyne? 
- Ave stary. No jasne. Wogóle poznajcie się. Werka, to jest Fabian. Fabian, to jest Werka- chłopak uśmiechnął się łobuzersko i pocałował mnie w rękę. Nie będę kłamać. Byłam zaskoczona. Ten zwyczaj już zanika ale taki gest ze strony chłopców jest według mnie słodki. Widziałam że Dawid chciał o czymś pogadać z Fabianem, więc poszłam szukać jakąś pieszczochę. Kątem oka widziałam że mój chłopak nie miał dobrego humoru. Domyślam się że to wszystko z zazdrości przez caus w rękę. Albo jest między nimi coś o czym nie wiem. Fabian wydawał się być sympatyczny. Jego wygląd? Świetny styl. Czarne rurki z szerokim paskiem, glany, koszula w kratkę, tunele w uszach, fryzura przypominała tradycyjną Emo.  I boskie okulary, które dodawaly mu uroku. Wyglądał na 19-latka.  Znalazłam to czego szukałam,Dawid zapłacił i wyszłam z nim.  
***Dawid***
Po tym jego głupim uśmieszku już wiedziałem co się święci. Zawsze tak robił kiedy widział jakąś laske która wpadła mu w oko na rytuały. Jest w pewnej sekcie. Na spotkaniach znęcają się nad dziewczynami, które wcześniej przywiązują do metalowego łóżka. Patrzenie na ból innych sprawia im przyjemność. Wiem o nich tyle bo przyjaźnie się z Fabianem od 5 lat. Zawsze go kryłem, byłem jego alibi. 
- Ej. Co ty odpierdalasz?- zapytałem go kiedy Werka na chwilę odeszła. 
- Nic. Niezła jest. Chcę ją na rytuał. Potrzebujemy takich dziewczyn.
- Chłopie. Opanuj się. Ona na pewno nie pójdzie na żadne rytuały. Ja ją kocham!
- Taka sytuacja. Dobra idzie Werka. Zachowajmy pozory że wszystko jest ok.
- Dobra- odburknąłem. Zapłaciłem za biżuterię mojego skarba i wyszliśmy. 

***Werka (w samochodzie)***
- Coś się stało?
- Nie. Czemu miałoby się coś stać? 
- Nie wiem. Od wyjścia ze sklepu wyglądasz na bardzo przejętego. 
- Wszystko jest dobrze. Nie martw się o mnie.
- Jak tam sobie chcesz. Ja wiem swoje. 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Paranolmal activiti part 13


O 16.31 staliśmy pod drzwiami domu córki zjawy. Zaprosiła nas do srodka zaczęła wszystko szczegółowo opowiadać. Po jakimś czasie Dawid i ja zobaczyliśmy matke Zuzy. Powiadomiliśmy ją o obecności ducha. 
- Ona na prawde tu jest? - Zapytała dziewczyna, trzymając swojego chłopaka za ręke. Widać było po niej, że trochę się bała. 
- Tak jest- odpowiedziałam tonem, który miał dodać osiemnastolatce otuchy.
- Gdzie jest?
- Stoi za tobą.
- Mamo. Jeśli mnie słyszysz to chciałam ci powiedzieć że wybaczam ci to co zrobiłaś. 
- Ohh.. Wybacz kochanie. Chciałam abyś miała jak najlepiej. Nie liczyłam się z twoim zdaniem. Przepraszam- powiedziała dusza. Zuza nic nie słyszała więc starałam się powtórzyć to co powiedziała. 
- Powiedz jej że teraz moge w spokoju odejść- poprosila zmarła kobieta. 
- Twoja matka jest szczęśliwa i może odejść- oznajmiłam. Dziewczyna zaczęła płakać. Dobrze że miała przy sobie ukochanego. Nagle ujrzałam potworną światłość i oddalającego się ducha.
- Przeszła do lepszego miejsca- szepnęłam. Pożegnaliśmy się z parą i wsiedlismy do auta. Patrzyłam jak się ściemnia. Słońce pozwala królować księżycowi i znika z pola widzenia. W radiu leciała przytłaczająca muzyka, której nie cierpie. Zawsze w torbie noszę ze sobą płytę Blood on the dance floor. Wyjęłam ją z opakowania i włożyłam do odtwarzacza. Pierwsze co usłyszałam to melodia, którą zaczynała się piosenka sexting. Razem z Dawidem zaczęliśmy śpiewać i śmiać się z tekstu. 

*** 3 miesiące późnej***
6 marca zbliżał się wielkimi krokami. Bielty dawno doszły. Dawidaowi było źle z myślą, że zapłaciłam za jego VIP i oddał mi pieniądze. Czas bardzo szybko leci a my nic nie poradzimy. Pozostaje nam tylko wykorzystać go  jak najlepiej. Jutro jedziemy do sklepu dla gothów, o którym opowiadał mi Dawid. Jest obecnie 23.50. Gaszę światło, kładę się obok ukochanego i zamykam powieki. 

czwartek, 2 stycznia 2014

Paranolmal activiti part 12


***Następnego dnia***

Po upojnie spędzonej nocy trzeba się jakoś ogarnąć. Pewnie chcielibyście szegółów zboczuszki. Co tu mówić. Było cudownie. Pozbierałam nasze ubrania, które były porozrzucane po całym pokoju. Poszłam wziąć szybki prysznic i się jakoś ogarnąć. Czuję, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam ochotę wykrzyczeć całemu światu moje szczęście. Boże! Założyłam czarne rurki, bluzke z Falling In Reverse i bluzę Dawida. Przed wejściem do kuchni ostatni raz się przeciągnęłam i poczułam jego silne ręce na moich biodrach i świerzy oddech na szyi. 
- Ave kotku. Jak się spało?
- Świetnie. Bo z moim narzeczonym. A tobie?
- A jak myślisz. Byłaś wspaniała. 
- Haha. Zrobić ci kawe?
- Poproszę.
Wstawiłam wodę a Dawid skoczył do sklepu po coś słodkiego do kawy. Otworzyłam na chwile laptop i zalogowałam się na fb. Nie mogłam uwierzyć w to co tam zobaczyłam. Jeden wielki spam wiadomością, że Falling In Reverse przyjeżdża do polski a dokładnie do stolicy. Sprawdziłam jeszcze dla pewności na blogach o chłopcach z tego zespołu i faktycznie to była prawda. Nie czekając ani chwili dłużej zamówiłam 2 bilety VIP dla siebie i Emo. Nie były dość drogie więc mogłam sobie na nie pozwolić. Wyszłam przed dom i tam czekałam na chłopaka. Kiedy go zobaczyłam od razu do niego pobiegł pełna energii.
- Co się stało moja Bello?
- Mój Edwardzie zamówiłam nam bilety VIP na koncert FIR. Przyjeżdżają do Warszawy!
- Jejciu Emosku to przecież wspaniale. Kiedy to jest?
- 6 marca, o 19.00. 
- Okey. Napewno pojedziemy. A to dla ciebie na dobry początek dnia- powiedział i wręczył mi czarną różę. 
- Jakie ja mam szczęście że trafiłam na takiego chłopaka jak ty. Kocham cię. 
- Nie. Jakie JA mam szczęście że trafiłem na taką dziewczynę jak ty. Też cię kocham. Zrobie dla ciebie wszystko żebyś tylko była szczęśliwa- oznajmił a ja cmoknęłam go w policzek. 
- Skąd wziąłeś taką róże? Przecież w zwykłych kwiaciarniach takich nie sprzedają.
- Wiem. Mój kumpel niedaleko ma sklep dla gothów. Kiedyś cię tam zabiore. Ma tam znakomite rzeczy i często są jakieś promocje bo ostatnio mało ma klientów. 
- Mósisz mnie tam koniecznie zabrać - odpowiedziałam i tak szczęśliwi wróciliśmy do domu. ulubione ciasto snickers'a. Zegarek wskazywał godzinę  7.00. Czas iść do schroniska i na trening a o 8.00 widzimy się na zajęciach. Kiedy Ala zauważyła pierścionek na mojej ręce zaczęła się drzeć i życzeć nam szczęścia. Wyprowadziłyśmy psy na spacer i ogarnęłyśmy ich boksy. Na zajęciach zajęłam miejce jak zwykle obok Dawida. Siedzieliśmy właśnie na lekcji matmematyki. To w sumie jedyne zajęcia, na których wszyscy rzucają się papierkami oraz gadają do woli i nie ponoszą tego konsekwencji. Matematyczka jest bardzo stara i nie może nigdy nas ogarnąć, więc najczęściej łapie się za głowę i siada za biurkiem i zaczyna sprawdzać sprawdziany innych klas. Ja rozmawaiłam z Dawidem czy nie kupilibyśmy jakiegoś zwierzaka, kiedy usłyszałam że ktoś do mnie dzwoni. 
*** rozmowa telefoniczna***
- Dzień dobry. Jestem Ziuzia. Pewnie mnie pani pamięta.
- Tak. Dzień dobry. Coś się stało? 
- Yhmy... Wczoraj śniła mi się moja matka. Mówiła, żebym pani zaufała. 
- Dobrze. Ciesze się, spotkajmy się dziś i pani w domu o 16.30, ok?
- Jasne. Nie będę już przeszkadzać. Do widzienia.
- Do widzenia.
*** po rozmowie telefonicznej***

-To była ta babka od ducha?
- Tak. Podwieziesz mnie do niej?
- Ojj.. Nie wiem. Muszę się zastanowić- powiedział Dawid z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Znamy się tak długo że wiem czego on w takich sytuacjach oczekuje i nie wiele myśląc namiętnie go pocałowałam. Oczywiście nikt tego nie zauważył. Ludzie w tych czasach są bardzo zajęci sobą i interesuje ich tylko ich świat. Moglibyśmy powiedzieć że są czasami jak dzieci z autyzmem. 
A teraz zawieziesz? - Zapytałam z miną szczeniaczka kiedy oderwałam się od jego ust. 
- Oczywiście Emosku.
Po  chwili zabrzmiał dzwonek na przerwe i wszyscy wyszli z sali.

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt !!

Witam kochani. Dziś wigilia dlatego jeszcze raz składam wam życzenia.

 Wszystkiego dobrego
Dużo zdrowia
Fajnych prezentów pod choinką
Mnóstwa prawdziwych przyjaciół
Dążenia do celu
Wytrwałości w związkach
Dużo słodyczy
Abyście zawsze byli uśmiechnięci
Spełnienia waszych najskrytszych marzeń ^^ 

niedziela, 22 grudnia 2013

Paranolmal activiti part 11 ( świąteczna niespodzianka )




  1. *** Andy**
Wstałem dziś wcześniej niż Werka i postanowiłem ją obudzić.
- Werka. Kotku wstawaj.
- Wrr.. Zaraz. Jeszcze 5 minut.
- Ja ci dam jeszcze 5 minut - i zacząłem ją łaskotać. Jak opętana zaczęła tarzać się po łóżku - ubierz się a ja szybko zrobię śniadanie. 
- Dobrze- odpowiedziała. Zszedłem na dół, zrobiłem kawę i kanapki z nutellą. Po 10 min doszła do mnie moja czarująca miłość. Założyła moją bluzkę z BVB i czarne, przecierane rurki. Zjadła 2 kanapki, napiła się kawy, a zanim wyszła dostałem od niej  soczystego całusa. Jeszcze nigdy nie kochałem kogoś bardziej niż mojego Emoska. Jej wygląd, sposób bycia, charakter. Dziś mikołajki. Odważę się dać jej taki prezent, który otrzymuje osoba, którą darzymy niezwykłym uczuciem. 
Spakowałem torbę na trening i wyszedłem zamykając za sobą drzwi na klucz. Trening jak zwykle męczący ale jak to się mówi : praktyka czyni mistrza. Ciekawe co teraz u Werki?
*** Werka***
Zaczęliśmy dzień bardzo pracowicie. Musieliśmy doprowadzić boksy do perfekcji chociaż nie było to takie proste. W między czasie rozmawaiłam z Alą.
- A jak u mamy Liama? 
- Wszystko w porządku. Okazało się że po prostu zasłabła i tyle. Ale ja i Liaś na jakiś czas przeprowadzimy się do niej żeby się nią zająć. 3 lata temu umarł jej mąż i jest trochę samotna. 
- Ouh. Przykro mi. Ciekawe jak bardzo boli utrata najważniejszej dla ciebie osoby. 
- Pewnie bardzo, bardzo. Nie chcę nawet o tym myśleć. No ale skończmy temat.
- Jasne. Dziś mikołajki.
- Tak, wiem. Robicie sobie jakieś prezenty z Dawidem?
- Jasne. Kupiłam mu bluzę z Tokio hotel. Ciekawa jestem co ja dostanę od niego. Ostatnio był dość tajemniczy. A wy?
- My też. Kupiłam Liasiowi biografię Elvisa Presleya. Mówił, że bardzo go lubi.
- Mm no to świetnie. Sprawdzisz która godzina?
- Jasne. Jest 9.10. Schronisko wygląda na dość przyzwoite więc możemy iść. 
- Też tak myślę. - Szybko poleciałam do domu po plecak i pobiegłam do szkoły bo i tak byłam lekko spóźniona na zajęcia, a przecież chciałam zobaczyć mecz Emosa. Jak ten czas biegnie. Na szczęście obeszło się bez upomnień o spóźnienie i takie tam. Od 10.00 mieli zacząć grać ale poszłam zobaczyć wcześniej, na przerwie jak idą przygotowania chłopcom z naszego liceum i życzyć im szczęścia. Ku mojemu zdziwieniu oni zamiast trenować, gadali o niewiadomo czym. Dawid szybko mnie zauważył i podbiegł do mnie. Zmieniliśmy kilka słów i trener zawołał ich na hale. Usiadłam w pierwszym rzędzie aby mieć lepszy widok na mecz. Końcowy wynik był raczej oczywisty. Wygrali nasi. Dawid strzelił 3 bramki! Nie wiedziałam że jest taki dobry. Reszta lekcji była dość luźna, bo jakaś klasa przygotowywała sie do jasełek i musieliśmy pomóc udekoworać sale. Po powrocie do domu  zamówiliśmy pizzę i zaczęliśmy ogarniać gdzie znajduje się dom córki na mapie. Na 'obiad' nie musieliśmy długo czekać i po 30 min byliśmy gotowi szukać dziewczyny. W samochodzie Dawid siedział cicho i się nie oodzywał. Po jakimś czasie zaczął zwalniać bo ukazała nam się tabliczka z adresem. 
- Dawid. Stój. To tutaj. 
- Yhmy. Piękny dom. Widzisz te kolumny. Zadziwiające.
- Tak ładny ale nie przyjechaliśmy tu aby podziwiać architekture jej domu.
- Dobrze już się nie złość- powiedział i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Po chwili zaczął rozsuwać mi bluzę. Dobrze wiedziałam do czego to wszystko dąży ale stwierdziłam że napewno nie w takich okolicznościach i miejscu. 
- Emo hamuj się. Nie teraz.
- Ale wiesz jak ja cię kocham.
- Wiem też ci kocham ale lepiej będzie jak już pójdziemy do tej dziewczyny. 
- Mh..ale wiesz jaką ja mam na ciebie ochotę?
- Dawid prosze cie. Pomyślimy wieczorem ale teraz naprawdę musimy iść.
- Uhu. Nie mogę się doczekać wieczoru. A no i wesołych mikołajków. 
- Wesołych kotku- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i wyszliśmy z samochodu. Zadzwoniłam dzwonkiem 2 razy. Po ostatnim drzwi otworzyła mi szczupła, wysoka dziewczyna. Wykapana mama- pomyślałam. 
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - Zapytała.
- Dzień dobry. Jestem Weronika, a to mój chłopak Dawid. Chcieliśmy z tobą porozmawiać Zuzia.
- Wejdzcie. Chwila. Skąd znasz moje imie?
- Zaraz
 Wszystko ci opowiemy- odpowiedziałam spokojnie. Siedemnastolatka zrobiła nam cappuccino i opowiedziałam jej wszystko o zjawie jej matki i o jej prośbie. Dziewczyna wraz ze swoim chłopakiem patrzyła się na mnie jak na wariarke, która uciekła z psychiatryka. 
- Aha. Fajnie. A teraz prosze nie róbcie sobie jaj i wyjdźcie stąd. 
- My ani trochę nie żartujemy. Gdyby pani jednak chciała porozmawiać prosimy o kontakt - podałam jej karteczkę z moim nazwiskiem i numerem telefonu i wyszłam z Dawidem. 
- Jesteś zawsze taka waleczna. Dlaczego teraz tak szybko się poddałaś?
- Jej matka powiedziała, że mi pomoże, więc nie mogę się narzucać. 
- Yhmm. Rozumiem- odpowiedział Emo i ruszyliśmy do domu. - Haha jest już po 18.00. Robi się WIECZÓR!!
- A myślałam że zapomnisz.
- O takich rzeczach nigdy się nie zapomina.
- Ehh.  Warto wiedzieć. Szkoda, że nie masz tak dobrej pamięci jak proszę cię o kupienie cukru po szkole.
- Oj.. Po co ci ten cukier..
- Do kawy, herbaty, robienia ciasta. Ale ty oczywiście twierdzisz że cukier jest nie potrzebny!
- Od cukru nieźle rośnie dupa- oznajmił bez żadnego przejęcia rzując gumę.
- Czyli gdybym była gruba to nie chciałbyś ze mną być!? 
- To nie ja to powiedziałem.
- Ty...
- Oj Emosku żartowałem. Nawet gdybyś była o 20 kg grubsza niż jesteś teraz zawsze bym cie kochał, bo robię to sercem, nie oczami- powiedział i spojrzał na mnie, żeby zobaczyć moją reakcję. Oczywiście uśmiechnęłam się i pomyślałam, że to bardzo słodkie. Po dojechaniu do domu Dawid otworzył mi drzwi od auta, wziął mnie na ręce i tak weszliśmy do budynku. Położył mnie na kanapie. Automatycznie wróciłam do pozycji siedzącej. Rozpaliliśmy w kominku i zapaliliśmy świeczki. Poszłam na górę po już wcześniej zaparkowany prezent dla mojego chłopaka i wróciłam z nim do salonu.
- Dawid? Mam coś dla ciebie!- chłopak jak małe dziecko podbiegł do mmie i się uśmiechnął-wszystkiego najlepszego z okazji mikołajek. To taki upominek, mam nadzieję, że ci się spodoba. 
- On wziął mnie za rękę i usiedliśmy na miękkim dywaniku przy kominku. Chłopak po rozwinięciu papieru bardzo się ucieszył i mocno mnie przytulił. 
- Ja też coś dla ciebie mam- powiedział. Po chwili wyciągnął z kieszeni małą kulke podobną do tej, z której uwalniał się Pikatchu i uklęknął przede mną.
- Ja wiem, że znay się tylko 2 miesiące ale ja czuję że to właśnie ty jesteś tą jedyną dziewczyną, z którą chcę spędzić resztę życia. Chciałem cię zapytać czy ty czujesz to samo co ja i wyjdziesz za mnie? - Otworzył kulke a w środku był pierścionek a na obrzeżu pudełeczka napisa ' I choose you' . Ja po prostu stałam jak wryta. Po raz pierwszy zabrakło mi języka w buzi chociaż w środku wiedziałam że chcę za niego wyjść.
- Tak. Dawid, chcę! - On uśmiechnął się i włożył mi piękny czarny pierscionek z białą różyczką na palec. Popłakałam się ze szczęścia. To było takie romantyczne. Siedzieliśmy tak przy zgaszonym świetle tylko w obecności świeczek jeszcze długo. W końcu chłopak przypominał sobie o tym co mieliśmy robić wieczorem i akcja przeniosła się do sypialni. Położył mnie na swojej czarnej pościeli.
- Ym.. Werka. Jeśli nie chcesz to nie musimy. Nie chcę żebyś robiła to z przymusu. 
-Dawid. Ale ja chcę.
I tak spędziliśmy ten wyjątkowy dzień. 

 




Witam kochani. Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc życzę wam wszystkiego najlepszego, spełnienia waszych najskrytszych marzeń i dużo miłości oraz śniegu bo w te święta potrzeba go najbardziej ^^