Słyszę stukanie do drzwi. Jest 3 w nocy. Kogo do nas niesie o tej porze?! Poszedłem otworzyć. Za Drzwiami stał przerażony Fabian. Krzyczał, że podpalono mu dom, ale to było takie chaotyczne, że nie do końca zrozumiałem to co chciał mi przekazać. Widziałem go z walizką więc pewnie chodziło o nocleg. Nie chciałem go w moim domu, a tym bardziej w pobliżu Werki. Z drugiej strony był moim przyjacielem. Postanowiłem że pozwolę mu zostać na kilka dni i przy tym będę bardzo uważał na Werkę. Fabian wszedł i położył walizkę przy szafie a sam zasnął na kanapie w salonie.
*** Werka***
Kiedy podniosłam powieki pierwsze co zobaczyłam to twarz Dawida. Oczy? Za jego szarymi soczewkami z czarną obwódką oraz wielkimi jak u podnieconego kota źrenicami, kryły się piękne tęczówki koloru błękitnego niczym bezchmurne niebo albo ocean. Mogłam w nich tonąć w nieskonczość. Do tego świetnie prezentował się bridge zrobiony przed wczoraj w jednym z pobliskich salonów. Niestety zasklepiona krew otaczała wkrętki. Ten piercing musiał bardzo go boleć, bo kiedy specjalista wkuwał się w skóre i mięsień bardzo mocno zcisnął mój nadgarstek. Jeszcze mam po tym ślad ale ważne, że zabieg zakończył się pomyślnie. Lubiłam te momenty kiedy mogliśmy sobie w skupieniu patrzeć w oczy. Nic nas nie ogranicza.
- Jak ci się spało Emosku? - Zapytał mnie.
- Ymm.. Fatalnie. Miałam jakieś dziwne sny, nie mogłam się ułożyć w jakąś wygodną pozycję. Idę zrobić kawę.-odpowiedziałam.
Zchodząc na dół słyszałam jak ktoś kręci się po salonie. Trochę sie przestraszyłam. Teraz tyle się słyszy o włamywaczach, złodziejach albo zbiegach ze szpitali psychiatrycznych. Im dłużej o tym myślałam, tym coraz głośniej słyszałam przyspieszone bicie mojego serca. Nie wiele myśląc dalej, pobiegłam bezszelestnie do kuchni. Ujęłam w dłonie patelnie, która była pod ręką i zaczęłam się skradać do pokoju, w którym ten ktoś był. Kiedy zajrzałam tam, przy oknie stał jakiś chłopak. Miał twarz zwróconą tyłem do mnie więc nie mogłam jej zobaczyć. Po cichu podeszłam do niego a kiedy on sie odwrócił w moją strone jedyne co mi przyszło do głowy to uderzenie go patelnią i tak też zrobiłam. To był impuls. Można powiedzieć akt samoobrony. Chłopak stracił przytomność a ja zaczęłam krzyczeć. Po chwili pojawił się Dawid.
- Spokojnie, Werka to tylko Fabia... - Urwał zdanie bo zobaczył go leżącego na podłodze a z czoła kapały pojedyncze krople krwi. Musiałam go nieźle uderzyć, bo okulary poleciały aż pod stół i strasznie się potłukły.
- Ja nie chciałam, słyszysz?! Ja nie wiedziałam, że to Fabian! - Mówiłam ze łzami w oczach i wtuliłam się w mojego narzeczonego.
- Cii.. Cichutko nic mu się nie stanie. Połóżmy go na łóżku a jak się obudzi wytrzesz go z krwi i opatrzysz ranę. Ja za chwilę muszę iść na trening, poradzisz sobie sama. - Ogarnęłam się i zrobiłam jak powiedział. Posadziłam go na łóżku i poszłam się przebrać w rurki i bluzke z Hollywood undead. Natapirowałam włosy (codzienne to robię) i wróciłam do ofiary. Fabian obudził się i siedział na łóżku.
-Ave. Przepraszam, że uderzyłam cię patelnią. Dawid zapomniał mi powiedzieć że tu jesteś. Przestraszyłam się trochę. Mam nadzieję, że rozumiesz. Zaraz przyniosę wodę utlenioną i jakiś plaster.
- Spokojnie. Nic mi nie jest. -Oznajmił chłopak.
- Nie kłam. Ja wiem swoje. Powinnam ci się jakoś zrekompensować za stłuczone okulary. - Fabian spojrzał się na mnie trochę zakłopotany całą tą sytuacją. - Może jakieś sugestie?- uśmiechnęłam się do niego.
- Umm.. Chodź ze mną na imprezę.-zaproponował. Szczerze mówiąc byłam trochę zaskoczona.
- Nie jestem pewna czy... Sam wiesz. Ja mam chłopaka. Na takich zabawach dużo się dzieje, ja po prosu nie chcę niczego żałować.
- Nie pożałujesz. To domówka u kolegi. Prosił żeby każdy, miał osobę towarzyszącą a przecież sama wiesz że ja nikogo nie mam.- chłopak był trochę zrezygnowany. Nie chciałam żeby był smutny, więc zgodziłam się.
- W ostateczności mogę z tobą pójść. Może być fajnie ale muszę powiadomić o tym Dawida.
- Nie! - Krzyknął jakby wyrwany z koszmarnego snu.- Umm.. To znaczy... Ja już pytałem Dawida i powiedział, że nie widzi w tym nic złego.
- Haha. No dobrze. To kiedy ta impreza?
- Jutro. Nie będzie mnie przez cały dzień. Mam do załatwienia kilka spraw, więc o 20.00 przyjadę po ciebie.
- No dobrze. Tylko, że... ja nie mam w co się ubrać. Nie chodzimy z Dawidem na żadne imprezy i nie mam żadnej sukienki. - Powiedziałam lekko zawstydzona opierając się o ściane.
- To nie problem. O to się nie martw. W moim sklepie mam kilka. Przerobie delikatnie jedną z nich i przywiozę.- Zaproponował. Wstał z łóżka i zaczął iść powoli w moją stronę.
- Nie. Nie chcę cie wkrecać w takie rzeczy. Sama coś znajdę w galerii. Nie rób sobie klopotu.- Odpowiedziałam.
- Nic związane z tobą nie jest dla mnie problemem. To czysta przyjemność- odgarnął kosmyk moich włosów, który bezwładnie opadał na twarz- zrozum to Werka. - Szepnął. Objął mnie ręką w talii i przyciągnął do siebie. Spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem i nachylił się aby mnie pocałować. Byłam w totalnym szoku. Nie odwzajemniłam pocałunku a on przyparł mnie do ściany i całował jeszcze namiętniej. Chciałam jakoś to zakończyć. Odepchnąć go. Ale chociaż wyglądał na cherlawego to w rzeczywistości był silniejszy niż ja. W pewnej chwili oderwał swoje usta od moich. Kątem oka zauważyłam patelnie, która 15 min temu wylądowała na jego głowie. Stwierdziłam, że wykorzystam okazję, nachyliłam się po nią i ponownie jej użyłam w celu samoobrony. Chłopak tak jak poprzednio stracił na chwilę przytomność. Tym razem szybko zabrałam plecak, wskoczyłam w glany oraz kurtke i wyszłam z domu zostawiając go samego.